życie na emigracji

E-czytelniku, zginiesz w UK.

Brytyjskie e-księgarnie są elitarne i zmuszają mnie do czytania na telefonie. Niby XXI wiek, a czuję się jak w epoce kamienia łupanego.

Jestem posiadaczką dwóch e-readerów, i jestem z nich dumna. I chciałabym, by były w 100% użyteczne. Co, jak się okazuje, wcale nie jest takie proste – przeczytanie książki kupionej w Wielkiej Brytanii bywa nie lada wyzwaniem.

pocketbook_touch_lux_623 (1)

Mój księgozbiór to głownie e-booki. Powód takiego stanu rzeczy jest bardzo przyziemny – odkąd zamieszkałam w Anglii zwyczajnie nie mam miejsca na trzymanie fizycznych egzemplarzy. Z tego też powodu większość moich książek nadal leży w Polsce i czeka. Aby czytanie było łatwe i przyjemne, weszłam w posiadanie dwóch czytników – w pierwszej kolejności kupiłam tani i bardzo podstawowy Nook Simple Touch, później wzbogaciłam się o PocketBook’a Touch Lux, który ma więcej udogodnień.

Znaczną część e-booków kupuję w polskich księgarniach, które nie mają nic przeciwko temu, że mieszkam poza granicami kraju (wstydź się cdp.pl – jesteś jedynym sklepem z ograniczeniami). Dodatkowo większość mojego księgozbioru to pozycje wydane przez BookRage – w chwili obecnej jest to ok. stu tekstów. I tutaj nie mam najmniejszego problemu. Polscy wydawcy już dawno porzucili pomysł zabezpieczonych plików DRM, i żadna z księgarni nie ma swojego własnego czytnika. Jednak w ramach ćwiczenia mojego angielskiego, coraz częściej sięgam po teksty właśnie w tym języku. Pierwszym odruchem było oczywiście skorzystanie z księgarni Nooka (w tym miejscu dodam, że jest to czytnik amerykańskiej sieci Barnes & Noble). I póki posiadałam tylko jeden czytnik, nie odczułam trapiącego mnie dziś problemu. Otóż kupując książki na http://www.nook.com mogę je jedynie odczytać na dedykowanym czytniku, lub też korzystając z aplikacji na tablety i smartfony.nook2

Niestety oferta B&N okazała się dla mnie zbyt mała, i tym sposobem trafiłam do sieci WHSmith (a dokładniej ich księgarni http://www.kobo.com), kupiłam kilka tytułów i znalazłam się w kropce. Część książek byłam w stanie ściągnąć z mojego konta na kobo.com (czytnik Kobo jest urządzeniem sieci WHSmith, to tak dla wyjaśnienia sprawy), jednak były to tytuły self-publisherów. Na e-booki tych znanych autorów brytyjskie księgarnie mają inny sposób – DRM. Zabezpieczenie umożliwia czytanie książek jedynie na urządzeniach połączonych z kontem Kobo, a w przypadku e-readerów jedynie na tym sygnowanym przez firmę. Oczywiście aplikacje zastępujące czytnik są darmowe, co jest jakimś rozwiązaniem problemu, ale tylko tymczasowym i, z punktu widzenia czytelnika, kiepskim. Mam telefon z dużym wyświetlaczem, to jednak brak mi komfortu czytania, który daje papier czy e-ink, co z kolei powoduje, że język angielski staje się trudniejszy i niedostępny.

Do tej pory uważałam, że dostęp do dóbr kultury jest w krajach rozwiniętych o wiele łatwiejszy – przyznam się, chodzi mi głownie o cenę. Co prawda przeliczając funty na złotówki kwota jaką muszę wydać na książkę czy e-book jest porównywalna, jednak już zestawiając sobie średnie (a nawet najniższe) zarobki w Polsce i Anglii – cóż, drugi kraj wygrywa.

Niestety łatwiejszy dostęp wcale nie jest prosty i przyjemny, a czasami bywa nawet męczący. Tym sposobem The Lunar Chronicles oraz Throne of Glass, które kupiłam w księgarni Kobo, czekają na swoją kolej gdzieś upchnięte w pamięci telefonu, natomiast w mój Nook pozwolił mi upolować serię The Old Kingdom za symboliczną cenę £ 7,77. Niestety jest to jeden z tych przyjemnych wyjątków.

*Zdjęcia czytników pochodzą z oficjalnych stron producentów.

6 myśli w temacie “E-czytelniku, zginiesz w UK.”

  1. Nie wiedziałam, że tak jest. Jestem wielce zdziwiona. Ale może dlatego, że ja mam kindla i większość książek kupuję przez Amazon, a pozostałe (np. te kupione na publio, czy woblilink) bez problemu mogę przerzucić przez calibre. Może jest na to jakiś sposób, tylko ty go jeszcze nie odkryłaś :)

    Polubienie

    1. Poradziłam sobie już z nieszczęsnym kobo. Z nookim takich możliwości nie widzę, ale mam tez ich czytnik, więc tutaj aż tak mnie to nie boli.
      W Polsce jest bardzo dobry rynek e-książki, powinniśmy go bardziej doceniać ;)

      Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.